Tusk testuje Polaków
za Naszym Dziennikiem
Mariusz Kamieniecki rozmowa z prof. dr. hab. Wiesławem Wysockim, historykiem, prezesem Instytutu Józefa Piłsudskiego oraz wiceprezesem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej
Jak Pan Profesor skomentuje decyzję Państwowej Komisji Wyborczej, któraodrzuciła sprawozdanie finansowe Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość, dopatrując się nieprawidłowości w wydatkowaniu środków?
– Osobiście nie miałem żadnych złudzeń, co do tego, jaka decyzja zapadnie, i że przeciwnikami Prawa i Sprawiedliwości nie są politycy wiarygodni i uczciwi. Dlatego skoro dorwali się do władzy, było wiadomo, że zrobią wszystko, żeby PiS-owi utrudnić życie na wszelkie możliwe sposoby. Byłoby dla mnie ogromnym zaskoczeniem, gdyby okazało się inaczej. Dlatego jest taka, a nie inna decyzja Państwowej Komisji Wyborczej. Przedstawiciele PKW po prostu wykonali robotę, którą im zlecono i teraz konkurencja polityczna Koalicji Obywatelskiej jest w kłopotach. Zresztą Donald Tusk wcale nie ukrywa zadowolenia z takiego obrotu sprawy, z takiego rozwiązania, co wyraził dzisiaj podczas konferencji prasowej. Myślę jednak, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Tusk testuje Polaków, ale są takie sytuacje, kiedy Polacy potrafią się zmobilizować. Być może to, co w założeniu Tuska miało zniszczyć PiS – bo oprócz pozbawienia funduszy na działalność w tle zamierzeń obecnej władzy jest także delegalizacja formacji prezesa Jarosława Kaczyńskiego – wcale nie osłabi PiS-u. Polacy nie lubią, kiedy ktoś działa tak jak Tusk. Dlatego podszyte mściwością działania antypisowskie mogą wprost przeciwnie doprowadzić do umocnienia czy odrodzenia PiS-u, i pójdzie uderzenie ze zdwojoną siłą w tak zwaną klasę polityczną działającą w Polsce z łaski Berlina.
Tusk tą decyzją, bo chyba nie ma wątpliwości, kto stoi za koncepcją zniszczenia PiS-u, strzelił sobie w kolano?
– Oczywiście, że to dzieło Donalda Tuska, ale wiadomo, kto za nim stoi. Tusk wykonuje swoją robotę w imieniu władz w Berlinie, za co niebawem otrzyma kolejną nagrodę od Niemców. Co to za człowiek, najlepiej oddają słowa byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który w rozmowie z Ryszardem Kaliszem w restauracji „Sowa i Przyjaciele” w październiku 2013 roku powiedział, że to „facet, który jest wyjątkowo mściwy”. I to jest właściwa definicja obecnego premiera. Taki był i taki pozostał, o czym mówią ludzie, którzy mieli z nim kontakt.
Wspomniał Pan Profesor, że działania Tuska mogą paradoksalnie wzmocnić PiS, o czym dzisiaj podczas konferencji prasowej mówił też prezes Kaczyński, wskazując, że jego formacja była i jest przygotowana na odcięcie finansowania z budżetu państwa…
– Wcale się nie dziwię, bo prezes Jarosław Kaczyńskim jest człowiekiem, któremu można różne rzeczy zarzucić, ale bez wątpienia jest to człowiek racjonalny, który doskonale potrafi analizować rzeczywistość. Co więcej, on wie, z jakim partnerem ma do czynienia, bo ma też swoje osobiste doświadczenia z polityczną konkurencją i osobiście z Donaldem Tuskiem. Dlatego jako racjonalnie myślący człowiek nie może mieć złudzeń, kto stoi po drugiej stronie. Oczywiście jako człowiek honoru – tak zwyczajnie po ludzku pewnie mógł liczyć, że być może po drugiej stronie – mimo wszystko – zwycięży przyzwoitość, ale nic z tych rzeczy, bo tam nie ma żadnej przyzwoitości. Za to są dyrektywy z Berlina i Brukseli, za których niewykonanie, za brak subordynacji trzeba będzie płacić.
Czy Tusk, który z „koalicją 13 grudnia” od przejęcia władzy w Polsce „jedzie po bandzie”, ma świadomość, że właśnie zmobilizował elektorat nie tylko PiS-u, ale w ogóle elektorat prawicy?
– Nie wiem, ale teraz chyba to do niego doszło, że przeholował, jednak nie liczyłbym na jakąś refleksję. Prawdę mówiąc, marzy mi się, żeby to Donald Tusk kandydował w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, bo byłaby to dobra okazja, żeby mu wytknąć wszystkie jego grzechy wobec Polski i Polaków i odpowiednio go potraktować. Ufam, że gros społeczeństwa, która widzi, co ten człowiek robi z Polski, po prostu się obudzi.
Wśród zatrzymanych i prześladowanych przez tę władze jest m.in. ks. Michał Olszewski oraz dwie urzędniczki resortu sprawiedliwości. Dlaczego tak mało jest zdecydowanych działań w obronie więzionych?
– To niestety prawda. Przyznam się, że czasami jest dla mnie przerażająca ta cisza w sprawie ks. Michała Olszewskiego, cisza w samym Kościele. Nie mam tu na myśli świątyń, gdzie owszem trwają modlitwy inicjowane przez duchownych czy wiernych, ale niepokojący jest brak stanowiska Kościoła hierarchicznego. Owszem, Zespół Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji zaapelował do przewodniczącego Episkopatu o zajęcie braterskiego stanowiska w sprawie więzionego, a także w sprawie godzącego w elementarne poczucie godności człowieka sposobu traktowania kapłana. Jednak to wszystko mało. I to milczenie Episkopatu budzi niesmak. Tymczasem ks. Michał Olszewski staje się męczennikiem za prawdę, podobnie jak dwie urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości, które też pozostają w areszcie. Przecież o tych więzionych ludzi trzeba się upomnieć – w szczególności powinien to zrobić Kościół, zwłaszcza, że ks. Michał Olszewski jest warszawskim księdzem…
Władza Tuska, która nie jest niepokojona – jej prawne ramię – przedłuża po raz kolejny areszt wobec osadzonych: ks. Olszewskiego i dwóch pań z resortusprawiedliwości. To sprawia, że mamy nie tylko więźniów politycznych, ale też chyba męczenników naszych czasów?
– Męczennicy, owszem, są solą Kościoła. Takie odważne postawy ludzi bezkompromisowych, stojących po stronie prawdy, są potrzebne w każdych czasach jako przykład do naśladowania, przykład wierności zasadom. Jednak potrzebne jest też obudzenie tego, co nazywamy moralnym duchem Narodu czy w ogóle tego, co nazywamy i co jest siłą Narodu. Jako Naród w historii wielokrotnie wygrywaliśmy rozmaite batalie właśnie dzięki tej sile. Dlatego ufam, że także dzisiaj uda się do takiej postawy zmobilizować ludzi – pomimo różnych zakusów czy całej tej nagonce przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Dzisiaj największą i chyba jedyną opozycją wobec skandalicznych, bezprawnych, niszczących Polskę działań władzy – „koalicji 13 grudnia”, jest PiS, który jest wartością samą w sobie. Ludzie, którzy dzisiaj są w sposób bezprawny więzieni – mam tu na myśli szczególnie dwie kobiety, urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości. One choćby z powodów rodzinnych nie powinny być za kratami, bo są to żony i matki, przy czym jedna z nich ma malutkie, roczne dziecko. Kim trzeba być, żeby przedłużać o kolejne miesiące areszt wobec ludzi, którzy mogą przecież odpowiadać z wolnej stopy, to nie są groźni, niebezpieczni przestępcy. Przecież – jak słyszymy – wobec tych osób nie ma żadnej udokumentowanej winy. Chyba że mamy do czynienia z aresztem wydobywczym, i wszystko na to wskazuje, gdzie pod presją władza próbuje uzyskać zadowalające ją zeznania. Tylko że to już są tortury, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, jak traktowano te kobiety i księdza w pierwszych dniach po zatrzymaniu, kiedy pozbawiano ich żywności i wody, kiedy utrudniano załatwianie czynności fizjologicznych, a kobiety upokarzano, kiedy strażnicy mężczyźni przyglądali się, jak się kąpią. Kiedyś stosowano poręczenia, dzięki którym osoby zatrzymane opuszczały areszt i zeznawały, będąc na wolności. Bywały też dosyć ostre listy w obronie więzionych, natomiast dzisiaj jest wymowne i niepokojące milczenie. Przypominam, że Kościół zawsze był Kościołem walczącym o prawa człowieka, o prawa ludzi wierzących, prześladowanych. Tak było m.in. w czasach terroru komunistycznego, gdzie polscy biskupi stawali w obronie prześladowanych opozycjonistów. Dzisiaj, niestety, brakuje takiej odważnej, zdecydowanej postawy…
Wracając jeszcze na koniec do decyzji PKW, otóż PiS-owi zostanie ucięta dotacja jednorazowa i wielomilionowe subwencje roczne… Czy droga do pełnego demontażu kolejnych organów państwa polskiego będzie stała otworem?
– To jest rzeczywiście poważny problem, bo pełnia władzy Donalda Tuska i „koalicji 13 grudnia” oznaczać będzie dezorganizację państwa w obszarach gospodarczych, edukacyjnych i innych oraz pełną zależność Polski od Berlina i Brukseli. Od tego niedaleka droga do likwidacji Europy ojczyzn i stworzenia superpaństwa europejskiego, bo Tusk, spłacający dług za pomoc w dojściu do władzy, z całą pewnością zaakceptuje każdy werdykt płynący z Unii Europejskiej. Myślę jednak, że nie jesteśmy jeszcze na pozycji przegranej. Mamy w tych dniach rocznicę Sierpnia’80 i wspomnienia tamtego czasu. Przychodzą mi na myśl słowa amerykańskiej dziennikarki, która w czasie strajku w Stoczni Gdańskiej, odnosząc się do bieżących wydarzeń, powiedziała coś pięknego: Tysiąc lat Polacy byli z Panem Bogiem, a teraz Pan Bóg jest z Polakami. Myślę, że dzisiaj mimo wszystkich naszych narodowych grzechów, słabości Pan Bóg nas nie opuści i da nam siłę, żebyśmy mogli pokonać tych, którzy nie są przyjaźni ani Bogu, ani Polsce i Polakom.